środa, 30 lipca 2014

Eid Mubarak dla wszystkich Was :)

O czym będzie ten post? Sama nie wiem...Chciałabym opisać wycieczkę na Dragon's Back z przed dwóch tygodni i naszą wycieczkę z tego weekendu ale nie mam jeszcze wszystkich zdjęć a poza tym trochę ciężko mi teraz o tym myśleć? Dlaczego...? Bo było tak cudownie, ze nawet sama nie wiem jakich słów użyć, żeby to opisać.

Kojarzycie te momenty w swoim życiu, kiedy wiecie, że jesteście w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie? Kiedy marzy się o tym, aby chwile trwały...a kiedy mijają pozostają cudowne wspomnienia i smutek w serduszku...Tak wyglądają pewnie wszystkie praktyki w IAESTE, łącząc ludzi z całego świata, w  często egzotycznych dla nich miejscach. Moja jeszcze trwa, dlatego staram się cieszyć tutaj każdą chwilą :)

Czego uczą praktyki? Tolerancji dla różnych kultur i narodowości. Nie ważne jakie wyznajemy religię, jaki mamy kolor skóry i jakimi językami się posługujemy. Wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy takie same prawo do życia i poszukiwania szczęścia. Często rzeczy dla Nas niezrozumiałe wydają nam się obce, wrogie ale gdy przyjrzymy się temu bliżej okazuje się, że kierują nami takie same pobudki, marzenia, cele. Możemy znaleźć ludzi podobnych do Nas na całym świecie.

Żyjąc tutaj zauważamy obyczaje dla Nas absurdalne. Jeżeli jednak pójdziemy dalej i spróbujemy dowiedzieć się dlaczego tak jest, okazuje się, że część z nich wynika uwarunkowań klimatycznych i terytorialnych, historycznych. To prawa rządzące każdym miejscem na Ziemi.

W każdym miejscu na świecie można spotkać ludzi otwartych na świat oraz tych zamkniętych. W rozmowie ze Stephenem z mojego laboratorium, gdy mu powiedziałam o campingu na plaży, chodzeniu po otaczających Hong Kong wzgórzach i planowanej podróży do Chin to patrzył na mnie jak na wariatkę pytając dlaczego chcę robić takie rzeczy? A ja zaczynałam się zastanawiać z jakiej choinki on się urwał...

Ale można też spotkać ludzi zupełnie innych. Dziś np. spotkałam doktoranta w moim laboratorium, który kilka lat temu był na praktyce w Polsce i podróżował trochę po Europie. Jest to prawdopodobnie pierwsza osoba tutaj ( oprócz ludzi z Polski), która potrafi wymówić moje imię poprawnie. Przegadaliśmy chyba z godzinę i okazało się, że nawet byliśmy w tej samej pizzerii w Neapolu.

Bardzo popularne są wśród Nas rozmowy o wierze i religii, ponieważ jest to rzecz najbardziej nas różniąca. W co wierzymy?

Kat, chińska studentka, która często z nami wychodzi uczyła się w chrześcijańskiej szkole a jej rodzice zostali wychowani w buddyzmie. Przyznała się jednak, że tak naprawdę nie wierzy w nic a jej rodzice tylko częściowo, zapalając co rano kadzidełko, jednak nie potrafiła nam wytłumaczyć po co. Po prostu zapalają kadzidełko i już, bo tak trzeba.

Kei, nasz uroczy Japończyk zapytany o religie w Japonii nie potrafił mi wytłumaczyć do końca w co wierzą Japończycy. Mówił coś o wielu Bogach i religiach a ogólny sens wypowiedzi był taki, że każdy wierzy w to co chce a on nie wierz w nic.

Zdecydowana reszta praktykantów została wychowana w wierze chrześcijańskiej, część z nich chodziła nawet do katolickich szkół jednak nie wszyscy tą wiarę pielęgnują.

Najdłuższe dyskusje prowadzę jednak z Asadem i Hassanem, z urodzenia Pakistańczykami, wychowanymi w Europie ( Asad w Turcji a Hassan we Włoszech, jednak mieszkający teraz w Austrii).
Opowiadają mi o islamie, o ich kulturze (uwaga, Pakistan nie jest krajem arabskim, Turcja też nie, więc kultury te trochę się różnią od państw arabskich), o tym co mogą jeść a czego nie, co wolno im robić a czego nie. Wzajemnie rozmawiamy o podobieństwach i różnicach pomiędzy chrześcijaństwem a islamem. Takie rozmowy są niezwykle inspirujące, zachęcają do zastanowienia się nad sobą i swoją wiarą. Bo przecież wszyscy wierzymy w tego samego Boga, dlaczego więc wielu z nas jest tak wrogo nastawionych do islamu?Najbardziej boimy się rzeczy, których nie znamy i nie rozumiemy. W momencie gdy zaczynamy rozumieć to przestajemy się bać. Media często niekorzystnie przedstawiają islam w krajach europejskich. Nie będę się jednak rozwodzić nad przyczyną takich zjawisk. Chodzi mi o to, że na całym świecie można znaleźć ludzi dobrych, którzy będą postępować zgodnie ze swoim sumieniem i starając się nie czynić krzywdy innym a także takich, którzy nas celowo ranią.

Co ja wynoszę z tych rozmów? Wrażenie, że wiem zdecydowanie za mało o własnej religii, że jeszcze długa droga przede mną ale prawdopodobnie właśnie dlatego spotykam takich ludzi, abym sama mogła stać się lepszą osobą. Trochę im zazdroszczę tego jak wiara pozwala im na wyzbycie się wielu przyjemności i pozwala wytrzymać w długotrwałym poście, nawet podczas praktyki.

A owy post to ramadan, czyli 30 dniowym okres, podczas którego od świtu do zmierzchu zabronione jest spożywanie pokarmów i płynów a także uprawianie seksu. Od zmierzchu do świtu czynności te są dozwolone. Jest to swego rodzaju post mający na celu oderwanie się od rutyny związanej z zaspokajaniem codziennych potrzeb. Jeżeli Muzułmanin znajduje się w takiej sytuacji, że nie jest w stanie odbywać postu, powinien wybrać sobie inne 30 dni w roku aby taki ramadan odbyć.

Ponadto wyznający islam mają niemały problem ze spożywaniem posiłków tutaj, ponieważ wg ich religii spożywane przez nich posiłki powinny być "halaal", czyli np. mięso spożywanego zwierzęcia powinno być uprzednio zabite w odpowiedni (rytualny) sposób. Wyklucza to więc spożywanie mięsa w większości restauracji na terenie Hong Kongu. Wyjątkiem są takie, które prowadzone są przez Muzłmaninów (czyli wszystkie miejsca w których sprzedaje się kebaby itp.) a także zwykle miejsca z hinduskim i pakistańskim jedzeniem. Nasi praktykanci przez ostatni miesiąc starali się przestrzegać zasad ramadanu, wyjątkiem były jednak dni podczas których z powodu wypraw brak spożywania napojów i jedzenia byłby wręcz niekorzystny dla zdrowia.

Dlaczego o tym wspominam? Bo od dziś, a właściwie wczoraj ( bo trochę miałam obsuw z dokończeniem postu, więc zaczęłam wczoraj a kończę go dzisiaj) jest dzień zakończenia ramadanu, czyli wielkie święto dla Muzłumanów. Składają sobie życzenia, obdarowują się prezentami. Spędzają ten czas z rodziną. Dla Asada i Hassana tutaj my (inni praktykanci) jesteśmy rodziną. Pojawili się dziś w stołówce (stołówki mamy dwie, jedna z nich jest z typowo chińskim żarciem, druga oferuje jedzenie pakistańskie - osobiście preferuje tą drugą, bo jedzenie jest znacznie smaczniejsze) szczęśliwi, uśmiechnięci, pierwszy raz (lub jeden z niewielu) spożywając z nami posiłek w ciągu dnia i życząc każdemu wszystkiego dobrego. Ich pozytywny nastrój udzielał się innym :)

Tak więc Moi Drodzy, Eid Mubarak dla wszystkich Was. Życzę Wam, abyście również spotykali tak wspaniałych ludzi w swoim życiu, którzy pozwalają Wam samym się rozwijać i zastanawiać nad sobą. Chcieć wiedzieć więcej i pytać dlaczego a nie zawsze przyjmować rzeczy takimi jakie zostały nam przedstawione (w każdej dziedzinie życia)  :)

Tym czasem kończę swój przydługi post i idę spać, bo jutro wyruszamy do Chin. Naszym docelowym miejscem jest Yangshuo, przepiękne miejsce oddalone o ok. 1000 km od granicy z Hong Kongiem. Więcej po powrocie ! :)

Buziaki :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz